Pułapki Myślenia Daniela Kahnemana, czyli “dlaczego”

Jestem idiotą. Daniel Kahneman: Pułapki Myślenia. O myśleniu szybkim i wolnymTy też. Twoi Rodzice i Twoja żona – to samo. Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej… no cóż, żyjemy w wolnym kraju więc nie mogę napisać. Ksiądz proboszcz… też. Liderzy opozycji parlamentarnej? Idioci. Liderzy koalicji parlamentarnej? Też. Wszyscy ludzie to idioci.

Rozpoczynając od tak mocno i kontrowersyjnie postawionej tezy muszę przyznać się do wrażenia jakie wywarła na mnie książka Daniela Kahnemana „Pułapki myślenia”. Legła w gruzach wizja człowieka jako racjonalnej, światłej istoty kierującej się zawsze rozumem i czasami pozwalającej uczuciom przejąć prym. Dualizm „serca i rozumu” pojawiający się już w literaturze romantyzmu i eksploatowany aż po współczesną reklamę okazuje się niestety fałszywy.

Kahneman wraz z współpracującymi badaczami ukazuje, iż jesteśmy istotami dokonującymi prawie zawsze szybkich i pochopnych ocen, które czasem okazują się być prawdą, lecz nader często są jedynie złudzeniem. Człowiek okazuje się być zaawansowanym mentalnie zwierzęciem, które reaguje nieomal instynktownie, często się myląc. Tu znów dokonuję pewnego uogólnienia (pozostając zresztą całkowicie w duchu tego, o czym pisze autor, bo ludzie uwielbiają uogólnienia i generalizacje) –wszak ludzki mózg jest zdolny do myślenia i wyciągania prawidłowych wniosków. Owszem jest. Tylko mu się nie chce.

W pierwszym akapicie dokonałem porażającego uproszczenia, bo przecież nie każdy jest owym „idiotą”. W drugim akapicie przedstawiłem nas jako leniwców, nie używających mózgu z lenistwa. Są to oczywiście kolejne uproszczenia. Bardziej rozbudowany model przedstawiony przez Kahnemana opiera się o zdefiniowanie w mózgu dwóch „systemów” – pierwszego, dokonującego szybkich i czasami trafnych osądów oraz drugiego – analitycznego, „mądrego” wyciągającego zawsze trafne wnioski. Najczęściej działa system pierwszy, albowiem jest on szybki i posiada niskie zapotrzebowanie na energię i „moc” człowieka. Używanie systemu drugiego, choć daje dużo lepszej jakości wnioski wymaga od organizmu dużo energii i zwyczajnie człowieka męczy. Stąd wyrobiony ewolucyjnie nawyk używania systemu pierwszego prawie zawsze. Jedynie w sytuacjach trudnych używany jest system drugi, a i wtedy system pierwszy podpowiada mu rozwiązania (obarczone oczywiście błędem). Badania przeprowadzone przez Daniela Kahnemana i Amosa Tverskiego jasno wykazały, że owe „zmęczenie mentalne” (zwane „wyczerpanym ego”) ma bezpośredni związek ze spadkiem glukozy we krwi – a więc zmuszenie mózgu do analizowania faktów zamiast do pobieżnych ocen kosztuje organizm energię w dokładnie ten sam sposób jak zmuszenie organizmu do długotrwałego biegu. I tak jak wytrenowani biegacze znają pojęcie „ściany” (momentu w biegu długodystansowym kiedy organizm odmawia ruszania nogami), tak samo mózg dochodzi do ściany i nie jest w stanie logiczne myśleć. Aby owego przykrego doświadczenia uniknąć, mózg każe działać systemowi pierwszemu który rzadko dochodzi do ściany ale… no cóż, nie jest on zbyt „kumaty”…

System 1 podatny jest na różnorakie zjawiska, wśród których najpaskudniejsze wydaje się być zjawisko „torowania” – słysząc w rozmowie o 60 tysiącach lisów w lesie zapytani później ile powinien zarabiać prezes firmy będziemy podawali większe kwoty, niż ludzie którzy wcześniej rozmawiali o 40 żubrach w Białowieży. Stanie się tak mimo iż lisy czy żubry nie mają żadnego związku z pensją prezesa. Równie dobrze moglibyśmy rozmawiać o ludności Chin i ludności Słowacji – ludzie rozmawiający o Słowakach zaproponują prezesowi niższą pensję. Choć brzmi to nieprawdopodobnie, to trik ten jest często stosowany w handlu – rzucona na początku wysoka kwota i targowanie się w dół „zakotwicza” umysł klienta który chętniej kupi wtedy towar niż w sytuacji gdy od razu usłyszy cenę finalną. Stąd taka popularność „promocji”, gdzie przekreślona (nierealna) cena wyjściowa ma nam dać poczucie że towar faktycznie jest tyle wart, mimo że promocja obowiązuje praktycznie przez cały rok. Triki znane, na które wciąż się nabieramy. „Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”…

Nie sposób omówić tu wszystkich wskazywanych przez Daniela Kahnemana prawidłowości i cech umysłu. W swojej książce autor w częśći pierwszej wyjaśnia różnice między „systemami” w naszym mózgu i tłumaczy genezę ich działania. Omawia następnie pojęcie heurystyk, czyli uproszczonych schematów postępowania, które mózg stosuje nader często. To z kolei zazwyczaj prowadzi do tak zwanych błędów poznawczych – czyli sytuacji kiedy coś nam się wydaje że jest prawdą, a nie jest. Najbardziej znanym przykładem jest tak zwany efekt aureoli: oczekujemy, że ktoś znakomity i budzący nasz podziw jest absolutnie perfekcyjny w każdym aspekcie życia. Jeśli zaś znajdujemy coś, co jawnie łamie nasz zachwyt, to reagujemy często oburzeniem i usprawiedliwiamy ową osobę, mimo że dla „szarego człowieka” nie mielibyśmy litości. Przykłady tego błędu poznawczego są różne, od tak ekstremalnych jak zdziwienie sąsiadów aresztowanego mordercy że przecież to był „taki miły, uczynny, lekko nieśmiały pan” aż po tłumaczenie znanego sportowca który dopuścił się gwałtu że „sama się mu do łóżka pchała”. Tłumaczymy zatrzymanie za korupcję lubianego przez nas polityka iż „uwziął się na niego rząd”, natomiast z radością stwierdzamy że „w końcu tego złodzieja zamknęli” gdy aresztowany zostaje nasz polityczny przeciwnik. Efekt aureoli działa bowiem w dwie strony – ktoś poważany zostaje przez nas uznany za wzór w każdej dziedzinie, a ktoś kimś gardzimy, na pewno nie ma żadnej pozytywnej cechy. „Istnieje tylko to, co widzisz” jak pisze Kahneman.

Tak w dużym skrócie można podsumować pierwszą część książki. Jest to zarazem najtrudniejsza część lektury, męcząca, wymagająca przerw lub wręcz robienia notatek. Kolejne części książki omawiają wnioski płynące z owego dualizmu ludzkiej umysłowości.

W części drugiej autor skupia się na błędach poznawczych i heurystykach. Analizuje intuicję statystyczną, zarówno zwykłych obywateli, jak i naukowców. Pokazuje, że jest źle. Wskazuje błędy, którym ulegają nawet statystycy naukowi (czyli dlaczego należy podchodzić z rezerwą do wiadomości typu „naukowcy ustalili”). W pewien śmieszny i przewrotny sposób udowadnia nawet za pomocą pewnego eksperymentu, że prowadzenie nauki psychologii na uniwersytetach jest działaniem pozbawionym sensu. Czemu – nie zdradzę, kto przeczyta będzie miał zabawę.

Najciekawszą z punktu widzenia wniosków częścią była dla mnie część trzecia. Rozważając złudzenie trafności osądu i oceniania wydarzeń post factum Kahneman tłumaczy, dlaczego przeprowadzanie reform jest zadaniem trudnym. Dlaczego zmiany status quo są nieomal niewykonalne, bo wiążą się z ryzykiem, a ludzie skupiają się na rezultatach. Nieważne jak źle coś robisz, jeśli osiągniesz sukces – ludzie Ci wybaczą. Wszystko. Na dodatek wzniosą Ci pomnik i wytłumaczą każdy grzech młodości bo dałeś im iPhona. Historia Apple nasuwa się na myśl sama, w książce omówiona jest akurat historia Google. Oczywiście „wszyscy wiedzieli że firma osiągnie sukces” – post factum. Kahneman pokazuje jak wiele jest w naszej percepcji opowieści z życia „sławnych i bogatych” pewnych błędów umysłowych. Są one akceptowalne, jeśli bawimy się w opowieści plotkarskie, ale bardzo ryzykowne, jeśli chcemy je skopiować w biznesie. To, że kiedyś Apple czy Google odniosły sukces, nie oznacza iż firmy te odniosły by sukces dzisiaj. Nie oznacza to też, iż kopiowanie ich strategii dzisiaj pozwoli osiągnąć sukces.

Jeśli ktoś uważa iż autor porywa się z motyką na słońce oceniając historię Google, zapewniam że jest to pojedynek pierwszoligowy: czołową firmę świata ocenia noblista z dziedziny ekonomii, twórca nowego jej nurtu. To pojedynek na wysokim poziomie. W końcu Kahneman jest ekspertem. Ale zaraz, zaraz. Ekspertom też do końca nie można ufać! Analiza i doświadczenia autora dość jasno wykazały, jak często eksperci potrafią gadać co im ślina na język przyniesie. Ocena eksperta zestawiona z bezdusznym algorytmem realizowanym czy to przez maszynę, czy przez człowieka wedle procedury zaskakująco często daje wygraną algorytmowi… Kahneman wskazuje przyczynę tego zjawiska i tłumaczy to jakością otrzymywanego przez eksperta feedbacku. Ekspert giełdowy może się pomylić i później wybielać swoje działania. Anestezjolog widzi od razu, iż stan pacjenta ulega pogorszeniu – który z nich szybciej nauczy się co działa, a co nie?

Część czwarta, zatytułowana „Wybory” to psychologiczno matematyczna gra z teorią ekonomii. W fascynujący sposób omawia ona nasze skrzywienia poznawcze – wolimy zyskać 50 złotych niż na chwilę zyskać tysiąc aby od razu stracić 900, mimo iż finalnie wyszlibyśmy z drugiej sytuacji ze stówą w kieszeni a w pierwszej jedynie z niebieskim banknotem pięćdziesięciozłotowym. Strach przed stratą jest mocniejszy od chęci zysku i to podważa teorię użytecznej wartości wprowadzając nas w świat teorii perspektywy czyli ekonomii behawioralnej. Pewnie dla ekonomisty będzie to temat znany – dla mnie był fascynujący.

Zakończeniem jest analiza dwóch jaźni – doświadczającej i pamiętającej. Niespodzianką okazuje się, jak reagujemy na nieprzyjemne bodźce, i jak zmniejszająca się w czasie ich intensywność zostaje lepiej zapamiętana niż chwilowe, ale bolesne doświadczenie. Mimo, iż w pierwszy przypadku sumarycznie cierpieliśmy bardziej. Wnioski z tego dotyczą też tego jak myślimy o życiu; jak oceniamy nasze szczęście. Czy szczęśliwe życie z lekkimi perturbacjami na koniec jest lepsze niż życie szczęśliwe, ale bardzo krótkie? Okazuje się że nie, łyżka dziegciu pod koniec 80 lat życia jest przez ludzi odbierana gorzej niż szczęśliwe i nagle urwane 40 lat… Końcówka doświadczenia jest przez nas zaskakująco mocno ocenianiana. Zwracamy uwagę na to jak dane wydarzenie się zakończyło i to głównie zakończenie zostaje nam w pamięci. Pyszny obiad będzie zepsuty przez niemiłego podczas płacenia rachunku kelnera i możemy do tej restauracji już nie wrócić. Tymczasem kiepski obiad z osobistymi przeprosinami od szefa kuchni może być przez nas oceniony pozytywnie. Koniec wieńczy dzieło okazuje się być nietrafny, koniec przyćmiewa dzieło…

Końcem zaś jest bardzo eleganckie pogodzenie przez autora liberalnej myśli ekonomicznej z ideą państwa opiekuńczego. Wiele takich sposobów powstało, ale Daniel Kahneman zrobił to najlepiej. I w mojej ocenie zasługuje za to na swojego drugiego Nobla. Tym razem pokojowego.

 

Daniel Kahneman: Pułapki Myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym, Media Rodzina, Poznań 2012

PS. Po opublikowaniu tego wpisu trafiłem na wyczerpujące omówienie skandalu emisyjnego Volkswagena. Autor poruszył zarówno ramy prawne, techniczne, organizacyjne jak i psychologiczne afery. Całość jest fascynującą lekturą, ja jednak szczególnie zwróciłem uwagę na osobę Ferdinanda Piëcha – długoletniego przewodniczącego rady nadzorczej koncernu VAG oraz “szefa technicznego” całego procesu konstrukcyjnego. Historia ta niejako antytezą Stevena Jobsa – apodyktyczny szef któremu wszystko się udaje… do czasu. Wiara we własne (olbrzymie) zasługi i doświadczenie (gigantyczne) przyćmiła ten jeden moment, kiedy należało zwątpić. Złudzenie trafności.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.