Wszystko już było.

Kto wymyślił radio – Marconi czy Popow? Zagadnienie to per saldo dla ludzkości ma znaczenie niewielkie, interesują się tym Rosjanie oraz Włosi. Paradoksalnie bycie odkrywcą czegoś, daje największą satysfakcję samemu odkrywcy i gronu jego znajomych bądź krajan. Z perspektywy wszechświata, nie ma to żadnego znaczenia. W każdym kraju równolegle ktoś może wpaść na genialny pomysł. Cóż jednak z tego, jeśli tak naprawdę pierwszy wynalazca danego przedmiotu żył pięć milionów lat wcześniej pod słońcem innej gwiazdy?

Takie problemy stawia przed czytelnikiem Jacek Dukaj w swej mikropowieści „Córka łupieżcy”. Historia dziejąca się w pierwszej połowie XXI wieku już od pierwszej strony kopie czytelnika w twarz. Nagle znajdujemy się w zupełnie innym świecie, świecie który choć całkowicie różny, jest jednak naszym światem. Dla mnie ten obcy świat jest równocześnie całkowicie realnym dzisiejszym światem – krakowski Rynek, ulica Szewska, krakowskie tramwaje, Wieliczka czy wreszcie Beskid Niski. Wille w stylu „późny Gierek” czy koszulki z podobizną Kazika Staszewskiego. To moja codzienność, mimo że w perspektywie 30 lat półnagie dziewczyny z jędrnymi piersiami w towarzystwie opalonych, muskularnych młodych Polaków zmierzają przez rozgrzany do kilkudziesięciu stopni Celsjusza Rynek do elfiej dzielnicy Krakowa.

Córka łupieżcy

Technika kopania czytelnika w twarz jest w pewien sposób typowa dla Jacka Dukaja. Może w mniejszym stopniu występują ona w niedawnym „Lodzie” jednak we wcześniejszej jego twórczości już od pierwszej strony wciągani jesteśmy w świat powieści. Autor zwraca się do nas językiem bohaterów powieści, sami bohaterowie nie tłumaczą nam swoich przyzwyczajeń, nie spowiadają się do czego służą gadżety, których używają. Wszak czy my sami biorąc do ręki telefon komórkowy analizujemy głośno jego rozwój w ciągu ostatnich lat? Nie robimy tego, i nie robi tego także Jacek Dukaj – tajemnicze czynności i dziwne przedmioty stają się dla nas zrozumiałe w toku powieści. Paradoksalnie efektem tego jest fakt, że często pierwszy rozdział powieści Dukaja czytam po kilka razy. Continue reading “Wszystko już było.”

Znany pasożyt społeczny – Kroniki Jakuba Wędrowycza

Kroniki Jakuba Wędrowycza

Zastanawialiście się kiedyś (raczej w młodym wieku) co by było gdyby źli bohaterowie filmów czy książek nagle znaleźli się w Polsce, i zamiast mordować niewinnych amerykańskich cywilów (i później polec z ręki dzielnych amerykańskich marines oczywiście) zaczęli (lub przynajmniej by próbowali) siać popłoch w naszym kraju? Zresztą nie dotyczy to tylko bohaterów filmów – swego czasu krążyła w Internecie historyjka o tym jak Talibowie chcieli napaść na Polskę. W opowieści tej bojownicy przylatywali do Polski samolotem, i już na dzień dobry zamiast w Warszawie, lądowali na innym lotnisku z powodu mgły. Oczywiście ginęły im bagaże. Później myliły im się Pyrzowice z Balicami, na autostradzie były zacięte bramki, a objazd był źle oznakowany. W końcu ich samochód wpadł w dziurę i stracił zawieszenie. Gdy Talibowie podjęli decyzję o dojeździe do Warszawy nocnym pociągiem, obudzili się rano bez pieniędzy, bagażu i dokumentów. Próba wzięcia Urzędu Rady Ministrów szturmem także się nie powiodła, z uwagi na rolników, którzy w ramach demonstracji wylewali szambo. Terroryści trafili później na Stadion Dziesięciolecia, gdzie zostali zlikwidowani przez jedną z lokalnych mafii. Continue reading “Znany pasożyt społeczny – Kroniki Jakuba Wędrowycza”

Saga o Wiedźminie – Koniec mieczem ucięty

Pani Jeziora

W końcu przyszło to, co przyjść miało. Saga o Wiedźminie się skończyła a Geralt i Yennefer…

Ostatni tom sagi, pomimo największej objętości (ponad 500 stron) jest mimo wszystko dość krótki. Być może dla jednej jedynej opowieści pół tysiąca stron wystarczyłoby na stworzenie hucznego zakończenia, jednak opowieść o Geralcie systematycznie ulegała podziale na wątki poboczne. Continue reading “Saga o Wiedźminie – Koniec mieczem ucięty”

Wiedźmin – Początek Sagi (tomy III i IV)

Krew elfów

Ostatnie z opowiadań o Wiedźminie – „Coś więcej” stanowi wprowadzenie do sagi. Wszystko się dobrze kończy, na świecie nastaje pokój, a Wiedźmin z Ciri odjeżdżają, aby zawsze być już razem… Taki malowniczy zwiastun sagi przynosi nam zakończenie opowiadań i doprawdy trudno spodziewać się czegoś strasznego po sadze. Ot, Wiedźmin nadal eksterminować będzie potwory, Ciri będzie sobie rosnąć pod opieką małżeństwa Geralta z Yennefer. Tak się jednak nie stało… Continue reading “Wiedźmin – Początek Sagi (tomy III i IV)”